środa, 2 marca 2011

91. Definicje czytania

Zanim przejdziemy do ustalania granic szybkiego czytania i definiowania różnego rodzaju sposobów czytania, musimy przyjąć jakąś definicję samego czytania.
Poradniki szybkiego czytania przedrukowują z uporem wręcz maniakalnym definicję czytania Tony’ego Buzana. Ja zacznę przekornie od słownikowej. Za Uniwersalnym słownikiem języka polskiego pod red. Stanisława Dubisza „czytać” to znaczy:
„śledząc wzrokiem napisane lub wydrukowane litery albo inne symbole, formułować w umyśle lub wypowiadać odpowiadające im dźwięki językowe; zapoznawać się z treścią tego, co jest napisane lub wydrukowane”.
Czytać, wg tego słownika, można też nuty, czyli:
„zapoznawać się z melodią, z utworem muzycznym za pomocą nut, rozróżniając i rozumiejąc nuty”.
Istnieją frazeologizmy, które nie będą nam tu potrzebne. Są też użycia przenośne. Jedno dotyczy urządzeń elektronicznych (np. czytanie danych na płycie przez komputer), drugie znowu człowieka, lecz moim zdaniem nie do końca jest przenośne:
„odgadywać, przepowiadać, wróżyć coś, domyślać się czegoś na podstawie jakichś śladów, znaków”.
Zwłaszcza przykład „czytać ślady zwierza na śniegu” w przypadku doświadczonego myśliwego można moim zdaniem porównać do „czytania mapy”, „czytania spektrogramu akustycznego” lub „czytania wykresu”. Jeśli myśliwy jest niedoświadczony, to rzeczywiście może się domyślać, ale jeżeli zęby zjadł na tropach zwierząt, to widząc ślad, widzi zapewne w momencie zwierzę, tak jak my widząc litery tego artykułu, słyszymy słowa i/lub widzimy (rozumiemy) ich znaczenia.
Jako nauczyciel szybkiego czytania nie mogę się zgodzić z całością pierwszej definicji. „Formułować w umyśle lub wypowiadać odpowiadające im [literom, znakom] dźwięki językowe” (czyli głoski) to albo subwokalizacja (w przypadku wymawiania tekstu w myślach) lub wokalizacja (w przypadku czytania na głos). Oba zjawiska lub obie czynności nazywa się też ogólnym terminem „fonetyzacja”. Fonetyzacja to nie zawsze „zapoznawanie się z treścią tego, co jest napisane lub wydrukowane”. Ta część znaczenia znalazła się w zacytowanym słowniku tuż po definicji tak naprawdę fonetyzacji, a więc autor tej definicji zapewne uznał, iż to jest to samo, a nie dwa oddzielne znaczenia. Moim zdaniem powinno się w słownikach wydzielać „czytanie” jako fonetyzację od „zapoznawania się z treścią tego, co jest napisane lub wydrukowane” (lub po prostu w jakiś sposób ukazane przy pomocy znaczących symboli graficznych lub obrazów).  
To oczywiście kwestia dyskusyjna i otwarta dla semantyków i leksykografów, której nie da się w jednym artykule rozwiązać. Zostańmy przy stwierdzeniu, że „czytanie” to nie tylko fonetyzacja.
Zgodzimy się chyba, iż w definicji „czytania”, np. tej ze słownika Dubisza, zdecydowanie ważniejsze jest „zapoznawanie się z treścią tego, co jest napisane lub wydrukowane” niż „formułowanie w umyśle lub wypowiadanie odpowiadającym [znakom] dźwięków językowych”, czyli fonetyzowanie. Słowem, czytanie, to przede wszystkim rozumienie symboli (liter, obrazów), dopiero potem, na zasadzie metaforycznego użycia, fonetyzowanie w myślach lub na głos. Historyczna kolejność była zapewne odwrotna: „czytać” znaczyło pierwotnie fonetyzować głośno, dopiero gdzieś w późnym średniowieczu i renesansie pojawiło się ciche (subwokalizujące) czytanie, które metaforycznie również nazwano czytaniem. Zresztą nie była to aż taka wielka metafora…
Przyjrzyjmy się teraz klasycznej definicji czytania Tony’ego Buzana (Tony Buzan: Podręcznik szybkiego czytania, Łódź 1999, [za:] Paweł Sygnowski: Szybkie czytanie dla wytrwałych, wyd. 4, Gliwice 2008, s. 12-13):
1. Rozpoznanie alfabetu, jakim napisano dany tekst.
2. Asymilacja tekstu, czyli jego przyswojenie dzięki odbiciu się światła od zadrukowanej strony i zarejestrowaniu tego odbitego światła przez oczy oraz przesłaniu informacji o dostrzeżonym obrazie do mózgu.
3. Integracja wewnętrzna, czyli połączenie odczytywanych informacji z już poznanymi, od (zapewne) połączenia dostrzeżonego ciągu znaków z wcześniej poznanym sposobem jego zapisu i jego znaczeniem (desygnatem) do połączenia nowej informacji (a więc jej asymilacja w szerszym znaczeniu) z już posiadanymi.
4. Integracja zewnętrzna, czyli łączenie znanych już informacji z właśnie poznawanymi na zasadzie uzupełniania swojej wiedzy, modyfikowania jej lub odrzucania nowych informacji.
5. Przechowywanie, czyli pamiętanie tego, co się przeczytało.
6. Gotowość i trwałość pamięci do odtworzenia i zaktualizowania informacji.
7. Komunikowanie się. W dowolnej formie (pisemnej, ustnej, tanecznej, graficznej…).
Od razu można zauważyć, że ta definicja, czy też ta teoria czytania jest trochę nietypowa. Połączono w niej zjawiska fizyczne (odbicie światła), fizjologiczne (postrzeżenie obrazu przez oko), neurologiczne (przesłanie impulsów nerwowych z oka do mózgu), psychologiczne (integracja informacji, pamiętanie) i pragmatyczne (komunikowanie się). Z jednej strony może się wydawać, że to dobrze mieć tak rozbudowaną teorię. Osobiście obawiam się, że gubi nam się znowu istota, owa differentia specifica czytania. Rozpoznanie alfabetu (czy szerzej: kodu) i asymilacja dotyczy postrzegania znaków drogowych, malarstwa impresjonistycznego, języka migowego. Pamiętanie i przypominanie sobie to z kolei procesy związane z samym uczeniem się. Owszem, czytanie jest, przynajmniej potocznie, elementem uczenia się, ale nie tylko i nie zawsze. Jeśli zapamiętywanie (i późniejsze pamiętanie) będziemy rozumieć jako przeniesienie informacji z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej, to wówczas nie postawimy znaku równości między tym procesem, a czytaniem. Przecież czytanie to nie zapamiętywanie, to nie uczenie się na pamięć. Oczywiście wspomnienie czynności może pozostać, jej przebiegu również, ale zapamiętywanie treści czegokolwiek (książki, artykułu, wykładu, reguły, rozdziału) to w praktyce osobna czynność: czytamy podręcznik i uczymy się jego zawartości, czytamy i robimy notatki, by się nauczyć. A więc to dwie czynności.
W psychologii „czytanie” definiuje się jako złożony proces dekodowania (odcyfrowywania) symboli w celu pozyskania ich znaczenia i/lub stworzenie znaczenia. (http://en.wikipedia.org/wiki/Reading_%28process%29) Jest to więc po prostu rozumienie znaków graficznych. Pozyskanie znaczenia odnosi się zapewne do zrekonstruowania informacji zamierzonych przez autora tekstu, a stworzenie znaczenia do interpretacji tekstu, czyli zaproponowania własnej teorii (własnego znaczenia), który uzasadnia tekst (cały lub jego elementy). Trudno zapewne oba sposoby rozumienia oddzielić, dlatego spójniki i/lub.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz